21 maja 2016

Jak zapomnieć?

Jedni przychodzą, czasem zostają na trochę dłużej, inni zaś odchodzą. To normalna kolej rzeczy w dzisiejszym szalonym świecie i każdy o tym wie. Jednak niekiedy łudzimy się, że jakaś osoba zostanie. Niestety z reguły dzieje się tak, iż coś pójdzie nie po naszej myśli i drogi się rozchodzą. 

Wtedy można albo walczyć albo odpuścić. Z reguły warto próbować wszystko naprawić lecz są też takie sytuacje, w których wiemy, że to nie ma już sensu. Zatem pozostaje tylko zapomnieć...ale jak?
To jedno z zagadnień, które wolno określić jako "temat rzeka". Można by podawać wiele metod na to, a co jedna osoba to kolejny sposób aby odpowiedzieć na pytanie jak zapomnieć. Kilka z nich postaram się wymienić (neutralne, bez podziału dla której płci są przeznaczone)

⚫Rozdysponowanie wolnego czasu - gdy nie mamy nic do roboty zaczynamy myśleć o tym wszystkim co nas przytłacza. 

⚫Rozmowa z najlepszym przyjacielem/przyjaciółką- czasem "wygadanie się" pomaga (do mnie też można napisać, chętnie pomogę!) 

⚫Zlikwidowanie przedmiotów, które mogą nam o tej osobie przypomnieć. 

⚫Tymczasowa zmiana otoczenia, ewentualny wyjazd nad jezioro czy coś w tym stylu w miarę naszych możliwości.

⚫Znalezienie sobie kogoś innego, tak jak mój kolega ostatnio powiedział po zerwaniu z dziewczyną (osobiście nie popieram tego).

Sposobów jak zapomnieć o osobie, której już nie ma w naszym życiu jest mnóstwo. Tylko od nas zależy, który z nich wybierzemy. Zachęcam do przetestowania wszystkich możliwych sposobów, gdyż na każdego działa co innego. Znajdziemy wtedy swój własny "zapominacz" :) 

Chciałem aby czasem było trochę krócej i przejrzyściej. Mam nadzieję, że taka forma także przypadnie Wam do gustu! Tak poza tym  .. polecacie jakieś zmiany na moim blogu? Jeśli tak, to jakie? Mile widziane opinie zostawione w komentarzach i za każdą z osobna (jeżeli takowe się pojawią) dziękuję już teraz.
Do następnego razu!

~Cisek

24 kwietnia 2016

Relacje międzyludzkie

Ostatni post był trochę dawno, więc wypadałoby coś nowego zamieścić po moich talentach. Spowodowane to było mni. przez natłok obowiązków szkolnych w ostatnim czasie, a także brakiem chęci. Ostatnio też prosiłem na asku o pomysły i sugestie na nowe posty. Niestety odzewu nie było w ogóle ale to było do przewidzenia. Wystarczy wstępu, czas przejść do właściwego tematu.

Nie czujecie czasem, rozmawiając z bliską osobą, że Wam zależy bardziej aniżeli jej bądź jemu? Wydaje mi się, że chyba każdy miał chociaż raz taką sytuację w życiu. Ja, po moich przeróżnych przygodach, które po części tutaj opisałem, mam niestety takie przeczucia dosyć często. 
Oczywiście gdy pytamy czy wszystko okey, czy nadal on/ona chce utrzymywać taki kontakt, jaki był dotychczas, to odpowiedź z reguły jest pozytywna i wszyscy są happy. Dużo gorzej jak nasze przypuszczenia się sprawdzą.

No i co wtedy robić, jeśli on/ona powie nam, że już nie widzi przyszłości dla tej znajomości? Walczyć czy może lepiej sobie odpuścić? Nasuwa mi się tutaj pewne powiedzenie, że jak kocha to wróci. Inni wolą wersję jak kocha to nie zostawi. Osobiście bliżej mi jest do tego drugiego. Wiadomo, że wszystko zależy także od sytuacji, bo może mieć ta druga osoba powody, dla których nie chce dalszych kontaktów. 
Załóżmy jednak, że znajomość trwa już jakiś tam czas i zdążyliśmy się przywiązać do niej/niego. Trudno dać tak po prostu za wygraną. Zresztą, znając niektóre dziewczyny (zapewne większość chłopaków przyznałaby mi rację) to może być kolejny "test". Zresztą chłopach też lubią czasem sprawdzać dziewczyny i to zdarza się coraz częściej. 
Jeśli jednak nie jest to żaden test, to warto chociażby poważnie i na spokojnie porozmawiać. W brew pozorom lepiej porozmawiać i zakończyć to w pokojowych warunkach, a może nawet uda się kontynuować znajomość. Jeśli się odpuści, to potem zostaje tylko smutek i niedosyt, że nie spróbowało się pogadać.

Może i trochę niemiłym dla tej drugiej strony jest nieodzywanie się przez jakiś czas. To kolejny z tych "testów", które wykorzystują zarówno chłopacy, jak i dziewczyny. Jednak te słowa poniżej są niestety jak najbardziej prawdziwe.
Czasem zdarzy mi się nie odzywać przez jakiś czas, jednak nie dlatego, że tak chcę, tylko z braku czasu lub chociażby problemów z Internetem. Jednak fakt faktem jest, że trochę mi przykro, gdy wchodzę na fejsa po kilku dniach, ewentualnie tygodniu, to nie widzę chociażby jednej wiadomości od osoby, na której mi zależy z zapytaniem czy wszystko w porządku. 
No ale wiadomo, nie każdy jest taki jak ja, że gdy ktoś mi nie odpisuje jeden dzień to już staram się jakoś inaczej z tą osobą skontaktować i dowiedzieć się co i jak. 


No i to by było na tyle jeśli chodzi o dzisiejszy post. Dziękuję każdej osobie z osobna za to, że dotarła do tego momentu wpisu i za to, że w ogóle weszła na mojego bloga. Zapraszam także na mojego aska :) 

Do następnego razu! 
~Cisek


29 marca 2016

Talent

Święta, święta i po świętach. Nie miałem przez to czasu, żeby zabrać się za nowego posta. Dzisiaj ostatni dzień wolnego, więc jest chwilka na to, w końcu.
Każdy ma swój talent, nie ma raczej osoby, która nie posiadałaby jakiejś szczególnej cechy. Potrafi ona robić coś, jakąś czynność, którą wykonuje perfekcyjnie dzięki temu talentowi. To uzdolnienie może być oczywiście w formie pozytywnej ale niekiedy i w formie negatywnej. Właśnie o tym drugim rodzaju zamierzam w tym poście napisać.

Ostatnio zadaję sobie dosyć często jedno pytanie - "Co ja kurwa odpierdalam???" . Robię rzeczy, o których nigdy bym nawet nie pomyślał, że ja takie coś kiedyś komuś zrobię. Czasem siebie nie poznaję po prostu. Pisałem o nadzei, a tak na prawdę nie zauważałem co ja sam wyprawiam. To ja powinienem się znaleźć w tamtym poście, nie powinienem oceniać innych skoro moje czyny nie różnią się wcale od pozostałych.

Ostatnio rozczarowywanie innych wychodzi mi niestety doskonale. Ja nie o to prosiłem, żeby komuś zaczęło zależeć trochę bardziej, chociaż to bardzo miłe ale jednak to w sumie nie jest żadne wytłumaczenie, zważając na to ile razy w przeciągu kilku tygodni potrafiłem zranić kilka osób. W sumie to od jakiegoś czasu już tak coś jakby ze mną było nie tak. Wszystko mi nie pasuje, robię awantury z błahych i bezsensownych powodów, jakby bez tego nie mogła odbyć się normalna rozmowa.

Na szczęście nie z każdym tak mam ale osoby, które nasłuchają się co ja im gadam, a potem jeszcze nawet wybaczają, nie są w komfortowej sytuacji. Szczerze na ich miejscu już dawno bym odpuścił sobie rozmowę ze mną. Z bloga mogę się wydawać świetnym chłopakiem, co nie raz słyszałem od osoby, która czytała posty.

Niestety z bólem muszę przyznać, że rzeczywistość w niektórych przypadkach jest zgoła inna. Zastanawia mnie tylko dlaczego z jedną osobą mogę rozmawiać normalnie i jest wszystko dobrze, a z inną już muszę się ciągle kłócić, ranić ją, rozczarowywać i po raz kolejny obiecywać poprawę, prosząc jednocześnie o n-tą szansę. Staram się to zmienić i z początku mi to wychodzi ale po pewnym czasie znowu sytuacja się powtarza i tak w kółko.

Co o tym myślicie? Byłbym wdzięczny za jakieś opinie :) Z góry dziękuję!
~Cisek

Przepraszam ... słowo, które używam w ostatnim czasie dosyć często

15 marca 2016

Umiera ostatnia

Możliwe, że tytuł nic Tobie nie mówi. Za moment jednak powinno być wszystko jasne. Mianowicie chodzi o przysłowie - "Nadzieja umiera ostatnia". Dosyć popularne i powszechne powiedzenie, które ostatnio gości w moim codziennym życiu coraz częściej. Tak, to kolejny post z serii tych, jakby to powiedzieć, życiowych.
Ludzie obiecują wiele rzeczy. Jedni więcej, inni mniej. Nie ma chyba takiej osoby na świecie, która nigdy nikomu by nic nie obiecała. Może to i dobrze. W końcu często obietnice są jedyną, czasem mocno łudzącą, formą podtrzymywania nadziei. Przecież umiera ostatnia prawda? Trzeba sobie zadać pewne pytanie o sens tegoż słowa, a właściwie czynu. Czy warto mieć nadzieję? Czy jednak lepiej żyć jak gdyby nigdy nic i czekać co przyniesie nam los, nie przejmując się przyszłością?

Każdy odpowie inaczej na pytanie. W sumie to są tylko dwie możliwości, ewentualnie trzy dla tych niezdecydowanych, nie mających własnego zdania w tej kwestii. Odpowiedź, według mnie, nie jest do końca taka oczywista. Wszystko zależy od sytuacji, w jakiej się znajdziemy. Jeśli jesteśmy czegoś w 100% pewni, to nadzieja nawet nie jest potrzebna, aczkolwiek i tak zawsze występuje. Przecież nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość. Gorzej jest natomiast, gdy już niestety pozostaje tylko nadzieja, bo żadnej pewności nie ma. Przykładem może być to, że dziewczyna mówi chłopakowi o szansie związku w przyszłości, jednocześnie flirtując z innym.
Tak jakby ten chłopak był jakimś "planem b" w razie niepowodzenia z obecnym facetem. Wtedy już tylko pozostaje mieć nadzieje. Chociaż w sumie po co, skoro dziewczyna nie potrafi wybrać?

Ale zostawmy już przykład. To miał być tylko dowód na to, że nie zawsze robienie sobie, a tym bardziej komuś nadzei jest dobrym rozwiązaniem - "Nie rób drugiemu co Tobie nie miłe". Dlaczego? Ponieważ najcześciej w takich sytuacjach pozostaje już tylko nadzieja, bez większych możliwości na powodzenie. Nie jest to przyjemny moment, w którym pomimo wszelkich znaków na ziemi i niebie, ktoś próbuje jeszcze zachować tą, co umiera ostatnia.

Także to, jak postąpisz, zależy od Twojej własnej woli. Jednak warto zastanowić się jak ja czułbym/czułabym się w takiej sytuacji? Czy na prawdę nie lepiej oszczędzić tej drugiej osobie załamania, rozczarowania?
~Cisek

Kawałek z mojej młodości, jednak wciąż aktualny :)

06 marca 2016

Wybaczam Ci

Siemanko! Od mojego ostatniego wpisu minęło już trochę czasu, a usprawiedliwieniem jest poniekąd dużo nauki lecz przede wszystkim moje ogromne lenistwo ... tak, przyznaje się do tego otwarcie.
Ale do rzeczy! Jak można było, nie tak dawno, przeczytać u mnie na asku, znowu coś się wydarzyło co uznałem za warte zamieszczenia na blogu. Zresztą to już prawie, że norma.. praktyczne nie ma miesiąca bez jakichkolwiek lepszych bądź gorszych sytuacji.

Pamiętacie może moją przyjaciółkę, o której pisałem jakiś czas temu w poście Historyjka ? To właśnie o niej dzisiaj ponownie będzie. Sam tytuł może co nieco sugerować. Ale od początku.
Wszystko było ładnie pięknie i cudownie dopóki nie znalazła nowego chłopaka. Brzmi znajomo? Niestety sytuacja się powtórzyła, mimo obietnic. Próbowałem jakoś wyjaśnić sprawę ale powiedziała mi tylko, żebym już po prostu nie pisał. Nie wiedziałem już co o tym myśleć aczkolwiek ku mojemu zdziwieniu nie załamałem się aż tak, jak to miało miejsce za pierwszym razem. Możliwe, że po prostu było to w pewnym sensie przyzwyczajenie. Możliwe, że miałem się komu wyżalić. Pomyślałem sobie wtedy, że to jednak nie było to. Nie było między nami tej prawdziwej przyjaźni, którą można spotkać na każdym kroku. Jak to mówią było-minęło.

Minęły może dwa, góra trzy tygodnie. Przyszedł dzień jej urodzin. Długo zastanawiałem się czy złożyć jej życzenia, a jeśli tak to co miałoby w nich być. W końcu jakoś pod wieczór napisałem jej na tablicy krótkie życzenia, mni. o fajnym chłopaku i przyjaciołach. Po kilku minutach, ku mojemu zaskoczeniu, napisała do mnie. Okazało się, że nie jest już z chłopakiem itp. ale nie napisała, żebym okazał jej litość czy coś w tym stylu. Oczywiście wywiązała się krótka rozmowa, chciałem się dowiedzieć co się stało. Potem zapytałem wprost czy chciałaby dalszej przyjaźni .. odpowiedziała, że na to nie liczy ale bardzo by tego chciała.
Miałem mętlik w głowie. Nie wiedziałem co odpisać, to była na prawdę ciężka sytuacja. Gdy myślałem nad tym wszystkim, w pewnym momencie spojrzałem w stronę bransoletki na rękę, która leżała gdzieś tam w kącie przywalona różnymi rzeczami. Był na niej taki skrót - W.W.J.D. (What Would Jesus Do? - Co zrobiłby Jezus?). Odpowiedź na pytanie skierowane niejako do mnie była teoretycznie oczywista - wybaczyłby. Więc czemu i ja nie mogę tak uczynić ? Tutaj nawet nie chodziło o kwestie religijne ale czysto moralne. Tak na prawdę wszystko to wydarzyło się w przeciągu kilku sekund po tym jak dostałem pozytywną odpowiedź od niej ale i tak oznajmiłem jej to dopiero na drugi dzień. Jednym słowem - była szczęśliwa.

Zapewne znaczna część osób by już ponownie tego samego nie wybaczyła lecz na myśl przychodzą mi słowa, które kiedyś słyszałem od o. Szustaka, że powinno się wybaczać nawet po raz setny. Oczywiście to nie jest oryginalny cytat ale sens pozostaje taki sam. Wiem, że wybaczanie jest rzeczą niełatwą ale czasem jednak można zyskać z tego tytułu wiele. Ja uświadomiłem sobie, że ona dużo dla mnie znaczy, bo tylko ona zawsze potrafiła mi pomóc jak miałem jakiś problem, tylko ona mnie rozumiała i znosiła moje wszystkie narzekania i użalania się nad sobą.
Z tego miejsca pozdrawiam Cię Gabi i dziękuję za te niespełna (z malutkimi przerwami) półtora roku znajomości! <3

Aa i jeszcze jedno, poprzedni post był właśnie krótko po w/w sytuacji dlatego miał taką tematykę, a nie inną :)
Zapraszam również na aska oraz bardziej prywatnie na maila: cisekblog@gmail.com
Do następnego razu!
~Cisek

Tym razem trochę spokojniej :)

27 stycznia 2016

Na zawsze

Ostatnio było trochę historycznie, więc teraz znów czas na jakieś głębsze przemyślenia. Zresztą po samym tytule można się tego domyślić. Słowa te, podobnie jak oklepane "Kocham Cię" są wypowiadane od tak. Rzucane na wiatr, bez zbędnych konsekwencji. Bo przecież tak wygodniej. Niestety niektórzy biorą je bardziej do siebie, inni za to mniej.
Problem pojawia się właśnie w przypadku tych pierwszych. Potem tylko, w większości przypadków, jest żal, smutek i rozpacz. Na szczęście zdarza się co jakiś czas, że to sformułowanie ma swoje odzwierciedlenie w przyszłości, po prostu obietnica zostaje dotrzymana.

Czy to w przypadku małżeństwa, gdy wypowiada się "oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci" czy także w przypadku związku czy przyjaźni, na zawsze występuje bardzo często. Jednak niektórzy obiecują przysłowiowe gruszki na wierzbie. Po co? Po to aby na przykład mieć lepszy kontakt z tą osobą, aby dać chociaż cień szansy drugiej osobie. Lecz życie wszystko z czasem weryfikuje i z każdym kolejnym rozczarowaniem coraz mniej potrafimy uwierzyć w prawdomówność bliskiej Nam osoby.
Tutaj samo nasuwa się jedno istotne pytanie, czy rzeczywiście warto i jest jakikolwiek sens zobowiązać się spełnić w/w słowa? Odpowiedź w brew pozorom nie jest taka prosta, ponieważ każdy z nas jest inny i każdy uważa inaczej aniżeli ja. Jednak iż piszę to tak, jak ja to widzę, więc wypowiem się w swoim imieniu.

Niestety moja wypowiedź może niektórych rozczarować lecz spróbuję to racjonalnie uargumentować. A więc .. nie warto! Dlaczego? Powodów jest kilka. Po pierwsze nikt z nas nie może wpłynąć na wydarzenia w przyszłości. Oczywiście ktoś ma prawo uważać, że będzie starał się tak postępować aby osiągnąć końcowy sukces. Do niedawna też tak uważałem, jednakże czasem to ta druga osoba po prostu nie chce już tego na zawsze. Po drugie ból i rozpacz w przypadku niepowodzenia jest w niektórych sytuacjach bardzo ciężkim przeżyciem. No i ostatni argument. Jak to mówią lepsze jest najgorsza prawda niż najpiękniejsze kłamstwo (czy jakoś tak). Wiele osób wypowiadając na zawsze sama nie wierzy w to, że jest to w ogóle możliwe.
Oczywiste jest, że nie mówię tutaj o wcześniej wspomnianym małżeństwie, bo to trochę odmienna sytuacja.

Tak jak mówiłem, życie brutalnie weryfikuje różne obietnice i tak jak wczoraj w nie wierzyłem, tak dzisiaj już niekoniecznie.
To by było na tyle. Z góry przepraszam za błędy .. tak jakoś wyszło. Standardowo zapraszam do komentowania posta oraz wbijajcie na aska. No i jeśli ktoś ma jakiś problem, bądź chce po prostu pogadać, to zapraszam na maila: cisekblog@gmail.com.

Do następnego razu!
~Cisek



14 stycznia 2016

Polski grudzień

Po dłuższej nieobecności, witam Was w nowym roku! Spełnienia marzeń, zdrówka itp. itd., żeby już nie przedłużać :) Chodź grudzień odszedł wraz ze starym rokiem, to jednak warto o nim wspomnieć. Był miesiącem wielu zapamiętanych na długo wydarzeń .. taki właśnie był Polski grudzień. Jako, że obowiązkiem obywatelskim jest dbanie o historię, również i ja takowego się podejmę. W końcu, moim zdaniem, przeszłość naszego państwa nie powinna zostać zapomniana, dlatego trzeba przekazywać ją z pokolenia na pokolenie. Nie będę już zagłębiał się w zamierzchłe czasy lecz te, które są nam najbliższe.

Wszystko zaczęło się 14 grudnia 1970 roku. Robotnicy Stoczni Gdańskiej odmówili rozpoczęcia tegoż dnia pracy. Powodem były podwyżki cen artykułów spożywczych, średnio o 23 %. Informacja ta poszła w eter za pośrednictwem radia wieczorem, 12 grudnia. Pierwsze walki z Milicją Obywatelską odbyły się już w dniu strajku. W ciągu kolejnych dni protest rozpowszechnił się na całe południe, a także na kilka innych, znaczących miast całego kraju. Miliony ludzi wyszło na ulice i zaczęło wyrażać swoją dezaprobatę dla ówczesnej władzy.
Jednym z charakterystycznych momentów tych ponad tygodniowych zamieszek, był dzień 17 grudnia 1970 roku, znany powszechnie pod nazwą Czarny czwartek. Robotnicy w Gdyńskiej stoczni jak co dzień przyjechali do pracy pociągiem. Jednak na dworcu, a konkretnie na moście, napotkali wojsko. Zostali otoczeni z jednej i drugiej strony, a funkcjonariusze otworzyli ogień. Początkowo milicja nie chciała strzelać lecz strach przed konsekwencją niewykonania rozkazu był większy.

Jedną z pierwszych ofiar był 18-nasto letni Zbigniew Godlewski. Jednak został on nazwany Jankiem Wiśniewskim, gdyż autor, który na upamiętnienie jego napisał piosenkę nie znał prawdziwego imienia zamordowanego. Chłopak stał się symbolem powstania stoczniowców do tego stopnia, że chwilę po jego śmierci robotnicy wzięli ciało, położyli je na drzwi i przemarszowali ulicami Gdyni.

Zdjęcie ukazujące Janka Wiśniewskiego na czele robotników





Pogrzeb chłopaka odbył się kilka dni po jego śmierci, w nocy. Oczywiście bez wiedzy władz. Grudniowe wydarzenia miały duży wpływ na to, jak potoczyła się dalsza historia naszego narodu. Pokazały, że potrafimy walczyć z okupantem, bo tak to trzeba nazwać. Podczas protestów zginęło łącznie 45 osób, a ponad 1000 odniosło większe bądź mniejsze obrażenia.

Z góry przepraszam za błędy rzeczowe .. jeśli takowe się znajdą, prosiłbym o zwrócenie uwagi choćby w komentarzu.  Zapraszam także na mojego aska oraz maila -> cisekblog@gmail.com

~ Cisek


Ps:Ballada o Janku Wiśniewskim - dobrze ukazane w.w. wydarzenia :)