24 sierpnia 2015

Manipulacja

Siemanko!
Od poprzedniego posta minął już ponad tydzień więc wypadałoby tutaj coś nowego zamieścić, ażebyście nie myśleli o tym jak o mojej niedawnej długiej nieobecności :) Dzisiaj podejmę się bardzo powszechnego i wszechobecnego tematu jakim jest manipulacja, a konkretniej tej którą serwują nam nasze ukochane media.
Większość pewnie wie o tym doskonale, że takie coś ma miejsce na co dzień lecz nie jestem pewien czy jesteście tego świadomi na jaką szeroką skalę. Weźmy pod lupę chodź by wszelkie sprawy dotyczące różnych wydarzeń związanych z kościołem katolickim.

Co widzimy najczęściej na pierwszych stronach gazet, czy w wywiadach telewizyjnych jeśli sprawa dotyczy w/w zdarzeń? Jak jeszcze nie wiesz co mam na myśli, to już śpieszę z pomocą. Mowa tutaj o tzw. "moherach" czy "moherowych beretach" czyli starszych kobietach, które są ukazywane jako fanatyczne obrończynie swojej religii. Pomimo tego, że dookoła jest dużo ludzi młodych, to i tak najczęściej pokazane są na pierwszym zdjęciu "mohery".
Oczywiście mogę być mało wiarygodny lecz co jeśli w jednym takich wydarzeń uczestniczyłem osobiście i widziałem, że starszych kobiet było znacznie mniej od młodzieży? Mało? Poniżej zamieszczam zdjęcie, pierwsze zdjęcie, które widnieje w artykule dotyczącym manifestacji a propos "Golgota Picnic" (nie będę podawał źródła - dla własnego bezpieczeństwa).

Takie przedstawianie sprawy od razu nakierowuje człowieka, nie będącego w temacie, na negatywne myślenie o chrześcijaństwie czyli religii, w której są same "stare baby" napierdalające modlitwy 24/7.

Jeżeli nadal nie jesteś przekonany o manipulacji, to podaję kolejny przykład. Innym popularnym tematem środków masowego przekazu są kibole lub chuligani - jak kto woli. W przypadku gdy dzieje się coś na stadionie, 2-3 osoby rozrabiają, to momentalnie wszyscy kibice są nazywani kibolami, nieważne, że znaczna większość stała i dopingowała swój ulubiony zespół.
W takiej sytuacji policja jest święta, bo oni tylko chcieli zatrzymać "agresywnych" kibiców, a w rzeczywistości dostaje się gazem pieprzowym lub pałkami niewinnym ludziom, którzy zwyczajnie chcieli przyjść na mecz i wspierać ukochaną drużynę w ciężkim boju z rywalem.
Tutaj akurat nie byłem naocznym światkiem lecz moi znajomi byli i widzieli oraz poczuli to, co się tam działo.
Parę miesięcy temu była głośna sprawa gdy na jednym z meczów kibice wybiegli na murawę, a policja strzelając z broni gładkolufowej śmiertelnie raniła w szyję jednego z nich. Z jednej strony można powiedzieć, że niepotrzebnie wybiegł na murawę lecz z drugiej strony policjant nie mógł celować w okolice głowy napastnika.
Oczywiście media stanęły po stronie policji. Wtedy krążył jeszcze po sieci ten obrazek, na którym widać próbę reanimacji postrzelonego, jednocześnie funkcjonariuszy stojących i nie udzielających pomocy.




Na koniec zamieszczę obrazek, który będzie doskonałym podsumowaniem całego posta.


Dziękuje za przeczytanie mojego wpisu. Liczę, że niektórych przekonam do złego poczynania większości mediów (nie wszystkich oczywiście). Zachęcam również do zostawiania komentarzy i podzielenia się własną opinią na ten temat :) Do "zobaczenia" w kolejnym poście!

~ Cisek





17 sierpnia 2015

Prawdziwa przyjaźń - czy to w ogóle możliwe?

Siemanko!
Dzisiaj kończy się kolejny tydzień, chyba, że post wrzucę w poniedziałkową noc więc wtedy należy napisać "wczoraj". Szczerze powiedziawszy wakacje w tym roku mijają mi, nie wiedzieć czemu, bardzo szybko. No ale jak to mówią wszystko co dobre kiedyś musi mieć swój kres.
Więc dzisiaj, dotrzymując słowa z poprzedniego posta, wstawiam nowego, który miał się ukazać do końca tego tygodnia. Słowa dotrzymałem .. a jednak nie :(

Jak widać dzisiaj będzie o przyjaźni, a ściślej o tej najprawdziwszej. Ale zaraz zaraz .. czy takie pojęcie w ogóle jeszcze występuje? No właśnie, w teraźniejszości co chwila rodzą nam się tego typu pytania. Najczęściej o to czy możliwa jest przyjaźń pomiędzy dziewczyną, a chłopakiem. Także czy istnieje tzw. przyjaźń internetowa, na odległość.
Te wszystkie pytania nurtują wiele osób, ale niestety nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko bowiem zależy od poszczególnej osoby. Od jej charakteru, postrzegania świata. Każdy człowiek jest inny, myśli inaczej, dlatego opinie na ten temat są różne.















Trochę humorystycznie o prawdziwej przyjaźni.


Moje zdanie na ten temat jest następujące. Oczywiście prawdziwa przyjaźń może mieć miejsce w realnym świecie, jest jedno "ale". Mianowicie, według mnie, potrzebuje ona, tak samo jak związek, od jakiegoś czasu kontaktu "twarzą w twarz". Jak wiadomo głównie chodzi tutaj o to, jak kontaktujemy się z drugą osobą tylko za pośrednictwem Internetu. 
Jak dla mnie, prędzej czy później, po prostu musi dojść do kontaktu pomiędzy tymi ludźmi. Jednakże wiadomo o takich przypadkach, w których to znajomość trwała parę ładnych lat zanim doszło do spotkania. Są to jednak (niestety) wyjątki, które trudno przenieść do naszego życia .. w końcu nic na siłę. 

Aczkolwiek nie jest to reguł, która sprawdza się w każdym przypadku. Często bywa tak, że nawet pomimo spotkań, druga osoba np. przestaje się do nas w ogóle odzywać, do tego bez powodu. W takich wypadkach nie można mówić o tym, że była jakakolwiek przyjaźń pomiędzy nimi. 

Jednak moim zdaniem najważniejsze w tym są trzy rzecz. Po pierwsze obydwie strony muszą być zaangażowane jednakowo. Nie może mieć miejsce sytuacja, w której jednemu zależy bardziej, a drugiemu już niekoniecznie. 
Po drugie choćby nie wiem jaka kłótnia zaistniała, to i tak po nawet trochę dłuższym czasie następuje zgoda i jest tak, jak dawniej.
Po trzecie i ostanie zarazem nie udawać nikogo, nie próbować udawać kogoś, kim tak naprawdę nie jesteśmy, w celu przypodobanie się komuś lub mając inny powód. Jeśli Twój przyjaciel Cię dobrze zna, to od razu wykryje, że to "nie Ty".

Powtórzę jeszcze na sam koniec to, co zawsze mówię. To jest tylko i wyłącznie moje zdanie i jeżeli moje porady nie sprawdzą się, to z góry za to przepraszam. Ja jestem tylko człowiekiem, który ma prawo się mylić :) Mówiąc wprost, staram się pomóc najlepiej, jak tylko potrafię.

Zostawiajcie w komentarzach swoje opinie na ten temat, chętnie poczytam co o tym sądzicie. Także sugestie na temat samego bloga mile widziane. Zachęcam również do zadawania pytań pod postem oraz na maila: cisekblog@gmail.com
Do następnego postu!

~ Cisek 

08 sierpnia 2015

Come back!

Powracam! Minęły już chyba 3 miesiące odkąd zamieściłem ostatniego posta. Zapytacie dlaczego.. powodów jest wiele.
Ogólnie trochę się działo w moim życiu, dużo było momentów radosnych ale i niestety trochę mniej szczęśliwych dla mnie. Na szczęście uwziąłem się, żeby w końcu coś napisać no i jestem! W sumie to już od dłuższego czasu myślałem nad tym, żeby wznowić pisanie ale zawsze coś przeszkadzało mi w tym. A to brak czasu lub brak motywacji czy chęci. 

No ale czemu w ogóle przestałem pisać? Niestety to wiąże się z jedną, przykrą dla mnie sytuacją. Mianowicie straciłem kontakt z przyjaciółką (?), która często dawała mi wiele inspiracji i motywacji do pisania. Poza tym to dzięki niej zacząłem to robić, gdyż ona mnie do tego zachęciła. Natomiast jeśli kogoś by interesowało dlaczego kontakt się urwał, to niestety ale tego nie powiem, gdyż myślę, że ona by sobie tego nie życzyła. Jedyne co mogę powiedzieć, to to, że była to jej decyzja.
W sumie to straciłem także drugą przyjaciółkę, w dodatku było to w dzień moim urodzin... do dzisiaj nie wiem co było powodem "fochnięcia" się na mnie. Mogę się jedynie domyślać ale konkretnego wytłumaczenia nie usłyszałem do dzisiaj. 

Kolejną ciężka chwilą i strachem wręcz była końcówka roku. Nie wiedzieć czemu opuściłem się w nauce (może to przez sytuację opisaną wyżej aczkolwiek chyba nie, z naciskiem na chyba), no i w dniu wystawiania ocen proponowanych dostałem dwie karteczki z zagrożeniem. Na szczęście wybrnąłem z tego i we wrześniu idę do drugiej klasy w jednym z najlepszych techników w Polsce (tak, chwalę się). 

Następnym, a zarazem ostatnim ciekawym przeżyciem był wyjazd na rekolekcje Oazy Dzieci Bożych II° (5/6 kl. podstawówki i I gimnazjum od września). Pojechałem tam jako animator, pierwszy raz w życiu. Obaw było wiele, że moja grupa będzie niezdyscyplinowana, że będę przynudzał... ogólnie, że dzieci mnie nie do końca polubią.
No i na początku tak było, gdyż pod koniec reko (trwają 15 dni nie wliczając dnia przyjazdu i wyjazdu) dowiedziałem się od innego animatora (było nas łącznie 4), że jedna z uczestniczek bała się mnie na początku. Szczerze mimo śmiechu, to jednak nie zdziwiło mnie to, bo po prostu musiałem się wczuć i bylem trochę "inny" niż zazwyczaj. Wiadomo, pierwszy raz jako animator jest najtrudniejszy. No ale z biegiem czasu było coraz lepiej, dzieciaki mnie nawet polubiły.
Zdziwiło mnie to ile dzieci mogą nauczyć starszych od siebie, bo mówią prostym językiem, nie owijają w bawełnę. Mówią prosto ale szczerze i to jest najpiękniejsze. 

Ciężkie chwile minęły, a te radosne pozostaną w sercu na zawsze. Cieszę się z tego, że mogę tutaj teraz być i wstawić nowego posta po dłuuugiej przerwie. 

Myślę, że opisałem wszystko co było tego warte, a jak jednak coś przyjdzie mi jeszcze do głowy, to dopisek będzie w kolejnym poście, który planuję niedługo zamieścić (do końca przyszłego tygodnia).
A tym czasem trzymajcie się i do następnego posta! 

~ Cisek 

Ps: Aby tradycji stało się zadość: