Możliwe, że tytuł nic Tobie nie mówi. Za moment jednak powinno być wszystko jasne. Mianowicie chodzi o przysłowie - "Nadzieja umiera ostatnia". Dosyć popularne i powszechne powiedzenie, które ostatnio gości w moim codziennym życiu coraz częściej. Tak, to kolejny post z serii tych, jakby to powiedzieć, życiowych.
Ludzie obiecują wiele rzeczy. Jedni więcej, inni mniej. Nie ma chyba takiej osoby na świecie, która nigdy nikomu by nic nie obiecała. Może to i dobrze. W końcu często obietnice są jedyną, czasem mocno łudzącą, formą podtrzymywania nadziei. Przecież umiera ostatnia prawda? Trzeba sobie zadać pewne pytanie o sens tegoż słowa, a właściwie czynu. Czy warto mieć nadzieję? Czy jednak lepiej żyć jak gdyby nigdy nic i czekać co przyniesie nam los, nie przejmując się przyszłością?
Każdy odpowie inaczej na pytanie. W sumie to są tylko dwie możliwości, ewentualnie trzy dla tych niezdecydowanych, nie mających własnego zdania w tej kwestii. Odpowiedź, według mnie, nie jest do końca taka oczywista. Wszystko zależy od sytuacji, w jakiej się znajdziemy. Jeśli jesteśmy czegoś w 100% pewni, to nadzieja nawet nie jest potrzebna, aczkolwiek i tak zawsze występuje. Przecież nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość. Gorzej jest natomiast, gdy już niestety pozostaje tylko nadzieja, bo żadnej pewności nie ma. Przykładem może być to, że dziewczyna mówi chłopakowi o szansie związku w przyszłości, jednocześnie flirtując z innym.
Tak jakby ten chłopak był jakimś "planem b" w razie niepowodzenia z obecnym facetem. Wtedy już tylko pozostaje mieć nadzieje. Chociaż w sumie po co, skoro dziewczyna nie potrafi wybrać?
Ale zostawmy już przykład. To miał być tylko dowód na to, że nie zawsze robienie sobie, a tym bardziej komuś nadzei jest dobrym rozwiązaniem - "Nie rób drugiemu co Tobie nie miłe". Dlaczego? Ponieważ najcześciej w takich sytuacjach pozostaje już tylko nadzieja, bez większych możliwości na powodzenie. Nie jest to przyjemny moment, w którym pomimo wszelkich znaków na ziemi i niebie, ktoś próbuje jeszcze zachować tą, co umiera ostatnia.
Także to, jak postąpisz, zależy od Twojej własnej woli. Jednak warto zastanowić się jak ja czułbym/czułabym się w takiej sytuacji? Czy na prawdę nie lepiej oszczędzić tej drugiej osobie załamania, rozczarowania?
~Cisek
Kawałek z mojej młodości, jednak wciąż aktualny :)
Ludzie obiecują wiele rzeczy. Jedni więcej, inni mniej. Nie ma chyba takiej osoby na świecie, która nigdy nikomu by nic nie obiecała. Może to i dobrze. W końcu często obietnice są jedyną, czasem mocno łudzącą, formą podtrzymywania nadziei. Przecież umiera ostatnia prawda? Trzeba sobie zadać pewne pytanie o sens tegoż słowa, a właściwie czynu. Czy warto mieć nadzieję? Czy jednak lepiej żyć jak gdyby nigdy nic i czekać co przyniesie nam los, nie przejmując się przyszłością?
Każdy odpowie inaczej na pytanie. W sumie to są tylko dwie możliwości, ewentualnie trzy dla tych niezdecydowanych, nie mających własnego zdania w tej kwestii. Odpowiedź, według mnie, nie jest do końca taka oczywista. Wszystko zależy od sytuacji, w jakiej się znajdziemy. Jeśli jesteśmy czegoś w 100% pewni, to nadzieja nawet nie jest potrzebna, aczkolwiek i tak zawsze występuje. Przecież nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość. Gorzej jest natomiast, gdy już niestety pozostaje tylko nadzieja, bo żadnej pewności nie ma. Przykładem może być to, że dziewczyna mówi chłopakowi o szansie związku w przyszłości, jednocześnie flirtując z innym.
Tak jakby ten chłopak był jakimś "planem b" w razie niepowodzenia z obecnym facetem. Wtedy już tylko pozostaje mieć nadzieje. Chociaż w sumie po co, skoro dziewczyna nie potrafi wybrać?
Ale zostawmy już przykład. To miał być tylko dowód na to, że nie zawsze robienie sobie, a tym bardziej komuś nadzei jest dobrym rozwiązaniem - "Nie rób drugiemu co Tobie nie miłe". Dlaczego? Ponieważ najcześciej w takich sytuacjach pozostaje już tylko nadzieja, bez większych możliwości na powodzenie. Nie jest to przyjemny moment, w którym pomimo wszelkich znaków na ziemi i niebie, ktoś próbuje jeszcze zachować tą, co umiera ostatnia.
Także to, jak postąpisz, zależy od Twojej własnej woli. Jednak warto zastanowić się jak ja czułbym/czułabym się w takiej sytuacji? Czy na prawdę nie lepiej oszczędzić tej drugiej osobie załamania, rozczarowania?
~Cisek
Kawałek z mojej młodości, jednak wciąż aktualny :)
Bardzo ciekawie piszesz, na pewno będę tutaj zaglądać :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :) http://laauraaablog.blogspot.com/
Dziękuje bardzo, to miłe serio :) Zajrzę na pewno! ;)
UsuńPost sam w sobie wspaniały...jednak jego ciągłość nie zachęca:) Myślę, że mogę udzielić drobną radę mianowicie rozdziel to na więcej akapitów i może dodaj jakiś cytat, czy też zdjęcie. Pozdrawiam! I zapraszam do mnie ;D
OdpowiedzUsuńwww.born-with-good-style.blogspot.com
mój ask:
kaka08050
mój instagram:
__xclaudix__
Tak tak, wiem. Ten post po prostu wyszedł jakoś tak w ciagłości. Z reguły jednak staram się aby post był przejrzysty i czytelny. Nie mniej jednak dziękuje za sugestie ;)
Usuń