13 października 2015

Do utraty sił

Siemanko! Poprzednio było trochę o pomaganiu, a dzisiaj z kolei o temacie niejako powiązanym, czyli wychodzeniu z trudnych sytuacji. Tytuł posta jest tutaj nieprzypadkowy, ponieważ żywcem ściągnąłem go z pewnej Hollywoodzkiej produkcji. Jeśli ktoś jeszcze nie oglądał, to bardzo serdecznie zapraszam i jednocześnie gorąco polecam! :) Zwlekałem bardzo długo z obejrzeniem tegoż filmu, a chciałem go ujrzeć już od momentu zapowiedzi kinowych. Z powodu braku czasu zobaczyłem go dopiero parę dni temu i nie żałowałem!

Głównym odtwórcą roli jest Jake Gyllenhaal, który zagrał Billy'ego Hope'a. Przedstawiona historia boksera, który jest na samym szczycie, może niektórych bardzo poruszyć. Jednak wszystko wali się, gdy umiera jego piękna i ukochana żona Maureen Hope (Rachel McAdams), która zostaje przypadkowo postrzelona, przy bójce z jego przyszłym rywalem, przez ochroniarza pięściarza.

Od tego momentu w życiu bohatera wszystko się wali, już nic nie ma dla niego sens bez wybranki serca. Pomimo propozycji nowych walk ze strony jego managera i promotora (Curtis Jackson znany bardziej jako "50 Cent") nie korzysta z propozycji, dochowując tym samym złożonej obietnicy zmarłej żonie, co do przerwy w sporcie.
Niestety brak uczestnictwa na ringu, współgra z brakiem dochodów. Z czasem traci fundusze na życie i luksusowa willa oraz samochody zostają zabrane przez windykatora. Wszyscy znajomi się od niego odwracają.
Niestety, decyzją sądu, nie jest w stanie zapewnić pełnej opieki swojej córce Leili (Oona Laurence) i trafia ona do domu dziecka. W dodatku odwraca się od niego i nie chce się z nim widywać. Po raz pierwszy od dawna musi zacząć zarabiać w inny sposób niż boks. Trafia do siłowni Ticka Willisa (Forester Whitaker), byłego boksera, którego kariera została zaprzepaszczona przez niby niegroźny cios podczas, jak się później okazuje, ostatniej walki zawodowej.

Znajduje tam pracę prze sprzątaniu siłowni po treningach, zyskując tym samym możliwość treningu. Po pewnym czasie Billy prosi o pomoc w powrocie do formy Ticka, który początkowo opierając się, zaczyna przemianę dawnego mistrza. Staje się on nowym człowiekiem, nie tak nerwowym i gwałtownym lecz stonowanym i panującym nad emocjami, zarówno w ringu jak i w codziennym życiu.
W końcowym efekcie, dochodzi do walki między w/w rywalem, przez którego zginęła jego żona. Tickowi udaje się powstrzymać go przed wolą zemsty i nakazuje cierpliwie zbierać punkty. Ostatecznie wygrywa nie tylko pas mistrzowski ale może także powiedzieć, że życie - odzyskuje przecież córkę.

Film, pod względem scenerii, jest bardzo dynamiczny i "idzie" za akcją, szczególnie podczas scen prosto z ringu. Jest pełen zwrotów akcji i naprawdę może się podobać, nawet najbardziej wybrednej części publiczności.
Pokazuje on, że nie ma sytuacji bez wyjścia, każdy problem można rozwiązać. Niekiedy droga jest bardzo kreta i wyboista lecz efekt końcowy wynagradza wszystko - w tym przypadku odzyskanie zaufania własnej córki. Po prostu nie należy podejmować pochopnie decyzji oraz pod wpływem emocji. Poza tym nazwisko bohatera nie jest przypadkowe, Hope z angielskiego oznacza nadzieję, nadzieję na wygranie walki.

Co prawda post przerodził się w recenzję filmową ale to nic. Przynajmniej pokazałem, że nie zawsze wstęp jest ściśle związany z efektem końcowym! :) Z góry jeszcze przepraszam za kolejną, dłuższą nieobecność lecz rok szkolny pełną parą, a pracy jest jeszcze więcej niż poprzednio.. postaram się dotrzymać obietnicy złożonej po powrocie.

Do następnego razu!
~Cisek

Ps: Mój ulubiony soundtrack z filmu wykonany przez ulubionego rapera :) Tytuł może posłużyć jako dobre motto życiowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✅ Zachęcam do wyrażenia swojej opinii.
✅ Podaj także swojego bloga, chętnie zajrzę :)
✅ Staram się odpowiadać na każdy komentarz!